nic nie trwa wiecznie niebezpiecznie tekst
Nic nie trwa wiecznie. Dodano: 30 grudnia 2005, 01:48 / Zmieniono: 30 grudnia 2005, 01:48 0. Rozmowa z Jackiem Górnikiem, partnerem działu audytu i doradztwa gospodarczego w Ernst & Young
Pełna ciepła i humoru powieść, która traktuje o najważniejszych sprawach: miłości i samotności, odpowiedzialności za rodzinę, relacjach między rodzicami a dziećmi, nieuchronności końca. Szczęśliwe niegdyś małżeństwo Brodie rozpada się, a ona przenosi się do domu dzieciństwa - starej willi z ogrodem. Aby się utrzymać, postanawia wynająć kilka pokoi. Jej lokatorkami
Dj Refresh – Nic Nie Może Wiecznie Trwać [download mp3 tekst] 20 marca, 2023 przez RAPLIFE. Dj Refresh publikuje swoje nowe wideo do kawałka zatytułowanego „Nic Nie Może Wiecznie Trwać”. Utwór jest dostępny także na kanale YT: Dj Refresh – Topic. Dj Refresh wydaje wideo do utworu pod tytułem „Nic Nie Może Wiecznie
ref. Żyję zawsze jak chcę, Żyję ciut niebezpiecznie Żyję tak, żeby czuć Bo nic, nic nie trwa wiecznie. Dokąd zmierzamy czasem odpowiedź znam, Gdy balansuję mocno na krawędzi. Tam, gdzie miłość ma najjaskrawszą z barw, Tam, gdzie czarne z białym splata swe wstęgi. Rzeką życia płynę sam Raz do piekła, raz do nieba bram.
Nic nie mo?e przecie? wiecznie trwa? Za mi?o?? te? przyjdzie kiedy? nam zap?aci? I tylko cisza, i nasze r?ce i my?l kol?ca jak cier? A je?li tak naprawd? jest Wtedy dziwisz si?, ?e tak kocham nieprzytomnie Jak by zaraz ?wiat mia? si? sko?czy? Kiedy pytasz mnie: czemu rzucam si? jak w ogie? Wprost w ramiona twe, myl? sobie: Nic nie mo?e przecie
Site De Rencontre Pour Mère Célibataire. Jak ponownie stać się kobietą, którą byłam PRZED urodzeniem dziecka? Pod jednym z moich postów Joanna napisała komentarz, w którym pyta mnie: „(…) Jestem mamą 1,5 rocznej Sofie i wciąż próbuje odnaleźć kobietę, która byłam przed. Bo teraz jestem tylko mamą Sofie. Czy Pani też miała ” trudności” w odnalezieniu siebie? Bo jesteśmy nie tylko mamami:) Oj ciężko mi poukładać sobie wszystko i znaleźć balans. Jeśli będzie Pani miała chwilkę i ochotę proszę o choć mała radę. Dziękuję.” Jakiś czas temu moja córeczka Helenka (która ma już prawie trzy latka), grzebiąc ciekawsko na mojej półce wyciągnęła szkatułkę. „Mogę tu zajrzeć?” – zapytała, a gdy się zgodziłam ostrożnie otworzyła pudełko, a z jej ust wydobył się zachwyt: „Ooooo, jakie piękne!”. Delikatnie zaczęła wyjmować kolczyki, które schowałam, gdy byłam w ciąży. „To twoje stare kolczyki?” – zapytała. „Czy takie stare?…” – zastanowiłam się. Schowałam je tylko na chwilę, żeby maleńka nie ciągnęła za nie podczas karmienia. To było chwilę temu… Nie, to było ponad trzy lata temu… To było przed. „Możesz je założyć?” – zapytała Helenka i zaczęło się mierzenie. Gdy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze poczułam ciarki na placach. Wspomnienie kobiety, którą byłam przed zakłuło w mym sercu. To byłam ja przed ciążą, przed porodem, przed karmieniem, przed nieprzespanymi nocami, przed totalnym brakiem czasu. Oczywiście myślałam już o tym wielokrotnie. Ponad pół roku temu wstrząsnęło mną zdanie „Niech odzyskanie siebie stanie się twoim życiowym priorytetem”, z którego uczyniłam swoje motto. Skoncentrowana głównie na dzieciach i na ich potrzebach, na rodzinie i jej potrzebach, na chorej mamie i jej potrzebach – zupełnie porzuciłam siebie. A przecież nie jestem tylko mamą, żoną i córką. Mało tego, nie jestem nawet tylko kobietą. Jestem człowiekiem. Pragnę tworzyć, inspirować, uczuć się, wzrastać i dzielić. Potrzebuję odrobiny przestrzeni, gdzie mogę ze sobą poprzebywać. Dlatego wstaję bardzo wcześnie rano, by spędzić ze sobą czas, aby naładować swoje wewnętrzne akumulatory. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby w tej rzeczywistości wygospodarować choć trochę miejsca dla siebie. Pobudka o 4:30 lub najdalej o 5:00 rano okazała się dla mnie jedynym, ale również idealnym rozwiązaniem, które bardzo polubiłam. Jednak pomimo tego, wiele razy kładąc się wieczorem spać myślałam sobie w duchu, że tęsknię za swoim życiem przed. Tęsknię za tym, że miałam czas na ćwiczenia jogi w grupie, na medytacje wtedy, kiedy miałam na to ochotę, na czytanie, na wyjazdy, na warsztaty, na siedzenie w restauracji i uczestniczenie w premierze w teatrze. Pomimo zapracowania znajdowałam czas na malowanie, pisanie wierszy, chodzenie po muzeach i szperanie w antykwariatach. Znajdowałam czas na moje twórcze wycieczki. Na podróże w nieznane. Na bycie ze sobą. Jak ponownie stać się kobietą, którą byłam PRZED urodzeniem dziecka? Teraz rozkład moich zajęć totalnie wytyczają obowiązki. Kieruje mną poczucie odpowiedzialności. Jak dużo z siebie dałam przez ostatnie lata… „Pragnę odzyskać siebie sprzed” – myślałam czasem zasypiając… Gdy założyłam kolczyki sprzed, które znalazła Helenka, ukłucie w sercu było wyjątkowo bolesne. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i widziałam bardzo wyraźnie, że te kolczyki już do mnie nie pasują. Zatęskniłam za dawną sobą i zrobił mi się bardzo, ale to bardzo smutno. Smutkiem, którego nie miałam czasu ani zrozumieć, ani przeżyć, bo za chwilę Helenka miała nowy pomysł na zabawę, a potem następny i następny… Tydzień później musiałam wyjechać na kilka dni. Nagły wyjazd i … cóż, w pewnym sensie powrót do siebie sprzed! Hura! Kilka dni, którymi mogę zarządzać sama, bez grafika standardowych, codziennych obowiązków. Sprawy zawodowe nie zajmą mi aż tak dużo czasu, więc wolne chwile mogę wykorzystać tak jak JA chcę! Pójdę na wystawę, do antykwariatu, koniecznie muszę załapać się na jakieś fajne warsztaty albo wykład, a może jeszcze zrobię zakupy! O rety! Szał!!! Na słuchawkach bardzo głośno słuchałam muzyki sprzed. Gdy załatwiałam swoje sprawy zawodowe, nastał tak długo wyczekiwany czas dla mnie i… wcale nie byłam już tak podekscytowana. Poszłam ze znajomymi do restauracji, którą bardzo lubiłam przed. Cóż, nic specjalnego… :). Na wystawie był taki tłum ludzi, że gigantyczna kolejka do kasy odebrała mi ochotę na obcowanie ze sztuką. Szłam ulicą, jakby wyrwana z innej rzeczywistości, nierealna, niemal lewitująca. Miało być tak pięknie, a ja czuję…. pustkę. Zupełną pustkę… Usiadłam na ławce i siedziałam tak przez chwilę. Obserwowałam ludzi, w zasadzie wcale ich nie widząc. I wtedy, w tej jednej chwili z porażającą jasnością dotarło do mnie, że Agnieszka sprzed, za którą tak bardzo tęskniłam… nie istnieje! Nie ma jej. N I E M A. To moje dawne życie zwyczajnie do mnie już nie pasuje, podobnie jak te kolczyki, które odnalazłam po latach. Wcale ich nie potrzebuję! Czy to źle? A dlaczego źle?! Jestem wypełniona po brzegi bezgraniczną miłością i tęsknotą za… moimi bliskimi. Nigdy i za nic na świecie nie chciałabym zamienić mojego obecnego życia na poprzednie, chociaż jestem bardzo przemęczona, zaganiana i żeby mieć chwilę dla siebie muszę wstawać przed świtem. Jednak to moje życie TERAZ, wszystko czego doświadczam na co dzień, jest tak głębokie, intensywne, pełne, barwne i niezwykłe, że nie chcę tego zamienić na nic. I za nic w świecie. Nawet najbardziej z pozoru atrakcyjna wygoda życia nie jest w stanie mnie teraz zadowolić, ponieważ poznałam smak… prawdziwego szczęścia, miłości, głębi i intensywności – uczuć i życia. W tym spełniam siebie – i jako kobieta i jak człowiek. Jako matka, żona i córka. To nie jest tylko, to jest AŻ. Dlaczego tak uparcie piszę o tej głębi uczuć? … Czytaj dalej na następnej stronie… Ale zanim to zrobisz, spójrz na tych kilka zdjęć, które wybrałam z mojego Pinteresta. Zobacz jak magiczne są ulotne chwile miłości, która jest tylko TU i Teraz. Przeżywajmy swoją własną magię! :). Drugą część zdjęć znajdziesz na następnej stronie.
Maureen Lee- znana angielska autorka wielu opowiadań i powieści. W Polsce dotychczas ukazały się Wrześniowe dziewczynki, Wędrówka Marty, Matka wiodła spokojne i wygodne życie do momentu, w którym jej dzieci osiągnęły dorosły wiek, wyprowadziły się z domu i stały się mniej lub bardziej samodzielne. Wtedy właśnie między nią, a mężem coraz częściej dochodziło do kłótni i sprzeczek. Zmęczona ciągłymi sporami i niedogodnościami postanowiła wyremontować dom po swojej mamie. Z racji, iż był on duży i piękny trzy wolne pokoje były gotowe do wynajęcia. Na początku próg przekroczyła niezmiernie miła i życzliwa Diana, której życie opierało się na opiece braćmi, jednak teraz są dorośli, a kiedy jeden z nich przyprowadził do domu swoją dziewczynę, Diana poczuła się niepotrzebna i bezużyteczna, ponieważ teraz właśnie Emma przejęła wszystkie domowe obowiązki. Następnie zjawiła się trzydziestoletnia Vanessa, którą narzeczony porzucił w dniu ich ślubu. Przez to wydarzenie kobieta zaczęła topić smutki jedząc coraz więcej, aż nadwaga zaczęła dawać o sobie znać. Trzeci i ostatni wolny pokój zajęła zaledwie piętnastoletnia Rachel z malutką córeczką, którą kocha ponad wszystko i ucieka bojąc się, że zabiorą jej dziecko. Cztery kobiety, cztery odrębne historia i prawdziwa przyjaźń, która się pomiędzy nimi zrodziła...Największe wrażenie zrobiła na mnie umiejętność kreowania bohaterów przez Maureen Lee. Cztery główne bohaterki i ich bliscy to całkiem różne charaktery, dzięki czemu każda z tych postaci w jakiś sposób wyróżnia się na tle całości. Diana to miła, sympatyczna i nader inteligenta osóbka o dobrym i miękkim sercu, Brodie jest bardzo ostrożna, stanowcza i rozważna, natomiast Vanessa trochę zagubiona w sobie kobieta nie mająca motywacji do działania i życia. Jednak ogromnym zaskoczeniem dla mnie była Rachel - piętnastoletnia nastolatka mająca już córeczkę. Mimo tak młodego wieku zdecydowała się wychować dziecko i kocha je oraz dba o nie najlepiej jak może. Uważa, że jej maleństwo nie przeszkodzi jej w dalszej edukacji oraz marzeniach, jednak jej matka ma zupełnie inne zdanie, dlatego razem z odpowiednimi osobami chcą odebrać malutką Poopy. Jak można wywnioskować z mojego krótkiego opisu każda z tych kobiet jest inna, ma swoją własną bardziej lub mniej bolesną historię oraz niezwykłe przeżycia. Mimo różniących je cech znajdują wspólny język, a wraz z mijającymi dniami rodzi się między nimi coraz silniejsza więź, którą czytelnik z każdą kolejną stroną dostrzega mi się również miejsce zamieszkania kobiet oraz jego otoczenie. Stara, piękna i ogromna willa z dużym ogrodem, w którym lokatorki często spędzały czas. Autorka przedstawiła wszystkie detale w dokładny i ciekawy sposób, który sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury. Uważam, że fabuła to strzał w dziesiątkę, ponieważ nie spotkałam się jeszcze z tak przemyślaną i dobrze napisaną historią o codzienności, życiu, problemach i prawdziwej przyjaźni. Wydawać by się mogło, że Maureen Lee dwa razy przemyślała każde słowo zanim przelała je na papier, dlatego tekst jest taki spójny a jego czytanie to czysta przyjemność. Mojej uwadze również nie mogła uciec dostrzegalna gołym okiem zwinność w operowanym przez Lee czytania roiło się we mnie od rozmaitych emocji, które wywołała we mnie historia każdej z bohaterek. Zaczęłam czytać książkę późnym wieczorem, a już następnego trzymałam w ręku skończoną lekturę. Nie mogłam oderwać oczu od stronic, a w głowie pojawiały mi się tylko kolejne ich numery, i mimo że do szkoły wstałam nie wyspana to było warto! Ta niesamowicie napisana, tak prawdziwie życiowa i emocjonalna lektura swoim zakończeniem sprawiła, że po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Tak świetnie ukazany finał był jednym z powodów, jednak drugim była rozłąka z bohaterkami, które tak bardzo polubiłam. Mam nadzieję, że moją krótką recenzję udało mi się was zachęcić do sięgnięcia po tę powieść. Nic nie trwa wiecznie to godna polecenia lektura, przy której spędzicie kilka dobrych i przyjemnych godzin. Gorąco polecam!6/69/10
Data utworzenia: 16 lipca 2021, 21:35. "Twoja twarz brzmi znajomo" to niezwykle popularne muzyczne show. Na jesieni Polsat zapowiedział już start 15. sezonu. Ma on być wyjątkowy. Przede wszystkim ze względu na spektakularne roszady w jury programu. Najpierw poinformowano, że Kacpra Kuszewskiego zastąpi Michał Wiśniewski, a w piątek 16 czerwca okazało się, że w nowej edycji zabraknie... Adama Strycharczuka. Jak juror tłumaczy okoliczności swojego odejścia? Adam Strycharczuk nie będzie jurorem 15. edycji "Twoja twarz brzmi znajomo". Podał powód odejścia Foto: @adam_strycharczuk / Instagram "Twoja twarz brzmi znajomo" już na jesieni w Polsacie. Na oficjalnym Instagramie programu, Adam Strycharczuk zamieścił obszerny wpis, w którym pożegnał się z fanami i ekipą, z którą współpracował przez trzy sezony. "Drodzy widzowie »Twoja twarz brzmi znajomo«, ktoś kiedyś zaśpiewał »Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć, że coś trwa wiecznie«. Ostatnie dwa lata spędzone w programie to był dla mnie niesamowity czas pełen nowych doświadczeń, cudownych znajomości, tony emocji oraz niezapomnianych przeżyć, które pozwoliły mi przełamać w sobie bardzo wiele. Dziękuję, że byliście ze mną. Teraz nadszedł czas zmian, jak też ktoś zresztą niegdyś śpiewał" – przyznał były juror "Twoja twarz brzmi znajomo". "Twoja twarz brzmi znajomo". Adam Strycharczuk pożegnał się z fanami Adam Strycharczuk nie będzie jurorem w 15. edycji "Twoja twarz brzmi znajomo". "Opuszczam fotel jurora. Możecie mnie jednak jak zwykle znaleźć w Internecie, gdzie działam już od wielu lat. Jestem dla Was prywatnie na Instagramie, a także w projektach »Na Pełnej« i »Galaxi Zespół Muzyczny«, gdzie jeszcze nieraz zaskoczę, obiecuję. Widzimy się też na pierwszych koncertach po pandemii! (...) Do zobaczenia kochani! Pozdrawiam, Adam" – dodał na zakończenie były juror. Czytaj też tu: Juror "Twoja twarz brzmi znajomo" zdradził tajemnicę swojej grzywki Widzowie "Twoja twarz brzmi znajomo" są przyzwyczajeni do tego, że w jury mogą liczyć na stały skład, jednak należy pamiętać, że skład jurorski (jak i gospodarze show) najnowszej edycji nie jest jeszcze potwierdzony. Zanosi się jednak na to, że w nowej edycji ponownie zobaczymy Katarzynę Skrzynecką i Małgorzatę Walewską. Prawdopodobnie nie zmieni się też duet prowadzących i ponownie pojawią się w nim: Maciej Dowbor i Piotr Gąsowski. Zobacz także Źródło: Media (Tseo/msob) Michał Wiśniewski w jury "Twoja twarz brzmi znajomo"! Kacper Kuszewski ostrzega: zobaczysz, lekko nie będzie /4 Adam Strycharczuk nie będzie jurorem 15. edycji "Twoja twarz brzmi znajomo". Podał powód odejścia @adam_strycharczuk / Instagram Adam Strycharczuk nie będzie jurorem 15. edycji "Twoja twarz brzmi znajomo". Podał powód odejścia /4 Adam Strycharczuk - / POLSAT Adam Strycharczuk zrezygnował z bycia jurorem w "Twoja twarz brzmi znajomo". /4 Adam Strycharczuk - / POLSAT Adam Strycharczuk z pozostałymi jurorami programu. /4 Adam Strycharczuk @adam_strycharczuk / Instagram Adam Strycharczuk . Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Na zawsze razem :D Nadeszła zima. chłód, mróz. Na padoku twardo i ślisko.. Ale my jesteśmy niepokonane. Nic dla nas nie jest straszne... Tyle planów. Nadzieja że wszystko będzie dobrze... Warto marzyć i wierzyć, bo na tym opiera się nasze życie . Znasz to uczucie? Wydaje Ci się że wszystko jest OK. Cieszysz się śmiejesz. Ale przychodzi dzień w którym wszystko wywraca się do góry nogami...... Robisz to co kochasz. Starasz się pracujesz, walczysz, pokonujesz swoje słabości wkładając w to całe swoje serce. Jesteś szczęśliwy i to bardzo.. Masz w sobie tyle siły że możesz góry przenosić.. Powtarzasz sobie nikt i nic nie jest w stanie mi tego zabrać. Robisz postępy, widzisz to. Zaczynasz skakać z radości. Planujesz. Później wdrażać to w życie. Jesteś z siebie Ci się w życiu głowy przychodzą Ci kolejne pomysły.. I znowu to robisz uczysz konia wszystkiego na 100% . Kurde mija kolejny dzień, a twojej głowie wciąż nowe pomysły. . Świetnie. Zaczynasz działać.. Myślisz co by jeszcze móc zrobić. Pewnego dnia się budzisz. Głowa pełna pomysłów. Idziesz do stajni z nową determinacją i zawzięciem. Twoje plany są tak świetne .Wstajesz ubierasz się wychodzisz jak co dzień. Niczego nieświadomy tańczysz i śpiewasz... I nagle łzy same napełniają twoje oczy :'( Nic nie możesz powiedzieć. Stoisz jak słup soli. nie wierz co zrobić. Niestety życie płata nam różne figle.. Powtarzasz sobie tak musiało być :'( Z Ateną na Hubertusie :* Nie mówię że jest źle. Bo jest dobrze. Pewnego dnia. To była sobota. Można powiedzieć że dzień proroczy. siedziałyśmy z dziewczynami w stajni. Rozmawiałyśmy jak zawsze o wszystkim i o niczym. Najgorsze były ostatnie chwile spędzone razem... Zaczęłyśmy "gdybać". Ja: Co by było gdyby tak wywieźli Czarka i Atenę ? Zuzia: Chyba bym się życie nie miało by już sensu. Paulina:Nawet sobie nie żartuj. Natalia:Nie wyobrażam sobie tej stajni bez tych koni. Tyle już przeżyłyśmy z nimi. Pusto by było bez nich. Trochę wspominaliśmy nasze wygłupy.. Śmiech na sali. Zaczęły do nas wracać wspomnienia. Każda minuta spędzona w tej stajni, każdy galop i nasz jakiś wybryk. Ja jak zawsze głupoty w głowie. Wreszcie nadeszła pora na czyszczenie, jazdy i karmienie. Opuściłyśmy siodlarnie. Poszłyśmy po nie na padok i szalone jak zawsze zaczęłyśmy świrować i to niemiłosiernie :D Było tak świetnie.. Konie ogarnięte jak należy czas na jazdę :) :) Dzisiaj był ciężki dzień :P Trzeba było trochę popracować bo konie długo stały ze względu na warunki atmosferyczne. Ale że to była ciepła sobota to nic nie stało na przeszkodzie :O Dziewczyny ogarnęły swoje konie lonża potem jazda odprowadziły je do stajni. Ja musiałam poczekać aż one skończą bo potrzebowałam treningu z nimi. Zuzia poprosiła mnie abym wsiadła na swoją arabkę Dakotę, Powiedziała że najwyższa pora odpocząć od Czekolady, ponieważ jeździłam na niej przez roku. A tak poza tym to przez cały ubiegły miesiąc. Nie ukrywam że trochę się jej bałam. Ale pokonałam ten strach bardzo szybko. Wyczyściłam, osiodłałam (sama) co było powodem do radości. Lonżowałam ja nawet nie przez 5 min. Nie było potrzeby była spokojna jak nigdy :) W miedzy czasie Natalia pojechała do domu, bo się źle czuła została tylko Zuzia i Paulina. Zaczęłam stępować. Jakoś źle się poczułam. Wyrzuty nie dawały mi wiem co to było jakieś takie dziwne wrażenie. Ale ja nie wiem co to umiem odpowiedzieć :C później kłus i galop. Kurde takie to było przyjemne ... nie jeździłam przez miesiąc ona przez 2 albo 3.. Nagle Dziewczyny do mnie że jakoś mi świetnie idzie i że są ze mnie dumne :D miałam ochotę płakać. Poszłam z nią do stajni tam stał Poker i Czarek W pewnym momencie Zuzia weszła na Czarka Paulina na Pokera. Chciałam wejść na Dakotę :) To dziewoje zeszły ze swoich pięknych i posadzili mnie.. Euforia szczęścia. Byłam jak wulkan, emocje brały górę. Kilka zdjęć na pamiątkę. Moja laska trochę się kręciła, być może miała pierwszy raz kogoś na sobie na oklep nie wiem.. później się uspokoiła. I nagle oświecenie . Tak na spontana zdjęcia na padoku, był piękny zachód słońca. Sesja udana, jak wracać do domu. Puściliśmy konie. Poszły się najeść. I żadna z nas nie przypuszczała takiego the endu :C Z Czarkiem Mija kolejny tydzień. Dziewczyn nie było. Przyjechały dopiero w piątek. Z utęsknieniem na nie czekałam. Zanim przyszłam na stajnię wszystko było już w piecu, wyczyszczone, konie przyprowadzone (było już późno więc nie były lonżowane).Ale grzecznie i ze smakiem wszystko. Kolejne głupie pomysły z naszej strony :D Wsiadanie na oklep :) SUUUPER kilkanaście zdjęć i filmiki. To było coś... W pewnym momencie Zuzia: I jak ja po takich akcjach mam go oddać ? Tyle już z nim przeżyłam tyle go nauczyłam. On jest jedyny i niepowtarzalny. Kocham go (o Czarku) Paulina: No ja też. To jest moja wredota kochana :D (o Pokerze) Natalia:A Amor wiecznie śpi i ja go tak moooocno kocham :) Ja:W sumie to ja się boje Dakoty, a Czekoloada czasami mnie denerwuje. Może nie przeżyłam tego co bardzo bym chciała ale ja kocham te moje wariatki :) Odprowadziłyśmy konie na padok. Szczęśliwe. I do siodlarni. Plotki ploteczki i te sprawy :) Jak zwykle. Nie kończąca się rozmowa. Plany, pomysły, marzenia, wspomnienia. I po co ? Zaczęłyśmy sobie obiecywać. Ja: że przestaje się bać Dakoty. Zaczynam na Irokezie. Biorę się za Czeko bo musi brzuch zgubić, doskonale się w jeździectwie. Paulina: Że pracuje z Pokerem trochę się poprawi, musi schudnąć :P i ogólnie nad charakterem konia popracuje no i zacznie wyżej skakać. Natalia: Że schudnie będzie więcej z Amorem pracować i ćwiczyć no i wyżej skakać. Zuzia: Przełamie strach, pojedzie w pole na oklep na Czarku, schudnie, nauczy go nowych sztuczek i zacznie skakać, no i oczywiście wystartuje w zawodach. Takie tam świąteczne Zeszłyśmy na temat wakacji. Planów pełno. Marzenie:pojedziemy nad jezioro, powstanie nowy filmik, ale lepszy :D nauczymy konie jakiś sztuczek, ja zaczynam jeździć od dzisiaj na każdym koni i dziewczyny mi pomogą, zrobimy sobie wspaniałą sesję, osiągniemy to czego jeszcze nikt nigdy nie osiągnął, pokażemy innym stajnia jaką jesteśmy wspaniałą ekipą :) :) ze nasze konie są wspaniałe i te plotki mamy gdzieś. Że tylko i wyłącznie tak mówią bo zazdroszczą chcą nam dopiec... byłyśmy takimi optymistkami, pełne radości, szczęśliwe. Zaczęłyśmy rozmawiać o sobocie kto i co będzie robił. Głowa pełna pomysłów. No i w takiej atmosferze przetrwałyśmy do ponad 20. Dziewczyny musiały się zbierać ja zresztą też. Pożegnałyśmy się :C Nieświadome tego co nastąpi jutro !!!!!!! Żałuję, Ten dzień był dla dziewczyn okropny. Ja się świetnie bawię na zakupach a one płaczą... Nie da się tego opisać. Po powrocie z zakupów. Dostałam wiadomość że w naszej stajni brakuje dwóch koni. Dokładnie to było tak. Dziewczyny przyjeżdżają o 11 jak zawsze. Patrzą a ze stajni wyjeżdża koniowóz. były przekonane że to tylko Atena, ale niestety okazało się że tam był również Czrek :C Zuzia płakała. I to strasznie ja zresztą też :C :C :C: C Wieczorem dowiedziałam się że w niedzielę odjeżdża Dakota :C To był dla mnie cios po niżej pasa... poleciałam się z nią pożegnać. Trochę ode mnie uciekała, ale później sama przyszła. Dałam jej jabłko. Przeprosiłam i podziękowałam za wszystko...... Ale po chwili zaczęły ki lecieć łzy i nawet nie wiem kiedy przytulona do niej płakałam jak dziecko... Nie chciałam od niej odejść. To było najgorsze uczucie w moim życiu !!! Dasia zaczęła mi lizać ręce jakby wiedziała o co chodzić i pobiegła do stada jeść... Zabolało mnie to. I coś mnie ciągnęło do niewidzialna nić a może intuicja, przytuliłam się. Nadal płakałam. nie potrafiłam się powstrzymać. wtulona w nią zaczęłam płakać, mówić wspominać, a nawet śpiewać i się uśmiechać . Tak zwany śmiech przez łzy :C W pewnym momencie ja do niej rzekłam: Młoda kocham Cię ! po mimo twojego charakteru. Na tobie uczyłam się wszystkiego od podstaw. WSZYSTKIEGO !! Pamiętasz jak pojechałam na Tobie pierwszy raz w teren ? To było straszne wywiozłaś mnie w krzaki :) hahha :D Ale pamiętasz kolejne tereny z dziewczynami ?? Mój cwał na tobie? Jak przytulałaś się do mnie po powrocie. Jak przychodziłam z jabłkami. I jak Ci śpiewałam. Czasami sprawiało Ci to przyjemność ale nieraz ból :0 Przepraszam !!! A ona: Zaczęła prosić kopytem jakby mnie rozumiała, oczy miała smutne. Zaczęłam się bać. Później lizała mi dłonie jak Dakota.. I znowu zaczęła prosić kopytem. Znam ją bardzo dobrze. Robiła tak jak ją coś denerwowało, była zła albo po prostu się bała... Ewentualnie jak coś chciała. Pogoda mi nie przeszkadzała. W pewnym momencie chciała mnie ugryźć. Ale nie dlatego że była taka wredna. Nie lubiła jak ktoś przy niej płakał :P :P I powiedziałam:Nigdy nie zapomnę tych skoków kocham Cie młoda !!!! Jutro się zobaczymy !!! pożegnałam się i wróciła do domu. Rano okazało się że wyjechała nie tylko Dakota ale i Czeko :( Zdążyłam się pożegnać. Może ktoś nade mną czuwał.. i dlatego mnie tak do niej ciągnęło wczoraj wieczorem ??? Tego nie wiem DAKOTA Skończyły się plany, marzenia. Pozostały tylko wspomnienia, smutek i płacz !! Tęsknie do tej pory chcę je przytulić ale nie mogę :'( Do teraz się zastanawiam co się z nimi dzieje :) Mam nadzieję że są szczęśliwe !
Wszystkie modele drukarek posiadają jedną wspólną cechę – to stuprocentowa pewność, że w pewnym momencie ich właściciele ujrzą na monitorach komunikat na temat niskiego poziomu tuszu czy tonera. Całe szczęście jest ktoś, kto wie, co zrobić ze zużytymi pojemnikami. To nasz DrTusz! AKTUALIZACJA! Wszystkie aktualne informacje na temat utylizacji tuszów i tonerów są dostępne w naszym wpisie z 2 stycznia 2017 roku – Zutylizuj tusz lub toner w terminie. Tekst opisuje stan prawny na dzień „Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie” – tak nucił niegdyś Sydney Polak. Chociaż motywem przewodnim kultowego singla z Pezetem było otwieranie butelki wina, zacytowany wers można odnieść do wielu sytuacji – w tym przygód z drukarką. Nie owijajmy w bawełnę. Każdy toner i tusz kiedyś się skończą. Wyrzucenie zużytego kartridża do kosza na śmieci jest zdecydowanie jednym z najgorszych i najbardziej kosztownych rozwiązań. Postępując w ten sposób wyrządzamy nieocenioną krzywdę dla środowiska. Co również istotne – za nieodpowiedzialne zachowanie firmom pozbywającym się tego rodzaju odpadów grozi wysoka kara. Chcecie wiedzieć ile? Kwota grzywny może sięgnąć nawet 10 000 złotych! DrTusz ma jednak w rękawie kilka rozwiązań, które sprawią, że drukarka będzie syta i owca cała. 🙂 Tu Frank. Wpadłem po toner. Pośród tomów aktów prawnych, wypełnionych niezrozumiałym prawniczym żargonem, wielu użytkownikom drukarek umyka niezwykle ważny zapis. Każdy przedsiębiorca korzystający z drukarki ma obowiązek przekazać do utylizacji puste pojemniki po tuszu oraz zużyte tonery. Potwierdzeniem zdania fantów do instytucji, która się nimi właściwie zajmie, jest Karta Przekazania Odpadów. Ponadto wszystkie firmy zużywające więcej niż 100 kg tuszów lub tonerów zgodnie z ustawą z dnia 27 kwietnia 2001 r. o odpadach (Dz. U. 2010 Nr 185, poz. 1243.) muszą raz w roku, najpóźniej do 15 marca, dostarczyć do lokalnego Urzędu Marszałkowskiego zbiorcze zestawienie danych o odpadach za poprzedni rok. Tam właśnie powinna znaleźć się informacje o wykorzystanych tonerach i pojemnikach po tuszu. Jak zadbać o środowisko i udowodnić, że nasze przedsiębiorstwo nie jest na bakier z przepisami? Wystarczy zaopatrywać się u Doktora! Gdy pewnego dnia do Twych drzwi zapuka mężczyzna bliźniaczo podobny do Franka Martina, nie musisz obawiać się kłopotów. To tylko nasz nowy kurier z przesyłką. Pamiętaj, aby przy okazji przekazać mu nienadające się do regeneracji zamienniki. Trafią one do utylizacji, a DrTusz potwierdzi ten fakt, wystawiając Kartę Przekazania Odpadów. Drukuj eko! Ziomisz się z doktorkiem? Twoja drukarka nie chce współpracować z nikim innym? Wpadasz czasem zamienić z nim dwa słowa w kwaterze głównej? Na większość pytań odpowiedziałeś „tak”? Doskonale! Jeśli planujesz zajrzeć do naszego centrum dowodzenia, zabierz przy okazji puste pojemniki po tuszach i tonerach, nienadające się do regeneracji. Wspólnie zadbamy już o to, aby trafiły one do instytucji, która je właściwie zutylizuje. Widzicie jak niewiele trzeba do bycia eko? #Rudy zawsze chętnie w tym pomaga! Zarób na pustych oryginalnych pojemnikach. DrTusz nie tylko oferuje szeroki asortyment pozycji, ale też chętnie skupuje wybrane oryginalne tusze i tonery. Lista najbardziej pożądanych egzemplarzy oraz ich ceny znajdują się na naszej stronie → Cennik skupu. W przypadku chęci przesłania większej ilości pojemników, warto wcześniej skontaktować się mailowo pod adresem: skup@ lub dzwoniąc pod numer: 85 747 97 84. Doktorek jest wówczas skłonny do negocjacji. Zawsze wystawia też wymaganą przez Ministerstwo Ochrony Środowiska Kartę Przekazania Odpadów. Warto trzymać z #Rudym. Kochają go zarówno drukarki, jak i ich użytkownicy!
nic nie trwa wiecznie niebezpiecznie tekst